Blog załogi 24.06 – 26.06.2013

29 czerwca 2013 0 By Lady Dana 44

Biesow Nos,

24.06.2013r.

Piękna, słoneczna pogoda, Termometr na jachcie pokazywał 30 stopni Celsjusza. Nad ranem penetrowaliśmy skaliste brzegi tuż na przylądku Biesow Nos, odkrywając co jakiś czas ryciny naskalne. Jakoś z pewnym niedowierzaniem przyjęliśmy, że ryciny te wyryto wiele wieków temu, bo tuż obok pojawiły się daty z 1933 roku. Najprawdopodobniej zostały one wykonane przez więźniów pobliskich łagrów.

W południe popłynęliśmy na pobliską wyspę Bolszoj, gdzie zwiedziliśmy porzucone kamieniołomy z lat trzydziestych XX wieku. Rachityczny sosnowy las porasta na wielkich pryzmach granitowych kamieni, wśród których widać równo wycięte wielkie granitowe bloki, ułożone w dużych prostopadłościennych formacjach. Najprawdopodobniej nie zdążono ich wywieźć z wyspy. Oglądając to wszystko, patrząc na ślady łomów, dzięki którym dzielono bryły kamienne, tylko cisnęły się do głowy refleksje o nieludzkim losie i katorżniczym pracy więźniów z tamtych lat.

Przy delikatnym wietrze, po sześciu godzinach żeglugi w pięknym zachodzącym słońcu wpłynęliśmy do przystani jachtowej w Pietrozawodsku, tuż przy bazie naftowej.

Pietrozawdsk,

25.06.2013r.

Upalny dzień w Pietrozawodsku. Aż nie chce się wierzyć, że w Karelii może być tak upalnie. Ale to dobrze, może to ciepło dotrze aż na Arktykę i stopi lód na naszej trasie. Wczoraj Marzena Sztobryn przysłała wiadomość, że Morze Karskie już jest wolne od lodu do 76 stopnia szerokości północnej.

Pietrozawodsk to przemysłowe miasto wielokulturowe. W centrum miasta, na centralnym placu, przed rosyjskim teatrem dramatycznym stoi okazały pomnik Kirowa (mieszkańcy miasta, po cichu naśmiewają się z tego pomnika, gdyż Kirow oglądany z profilu niefortunnie pokazuje swoje co nieco), po drugiej stronie placu usytuowany został teatr fiński.

W godzinach popołudniowych, kiedy już część jachtów zdążyła uzupełnić paliwo, wyruszyliśmy do maleńkiej przytulnej zatoczki, gdzie zakotwiczyliśmy. Temperatura wody w zatoce sięgała niemal dwudziestu dwóch stopni, zatem załogi wszystkich jachtów spontanicznie skoczyły do wody, by nacieszyć się ciepłą wodą. Załoga jachtu„Barlovento II” spuściła na wodę kajaki, toteż wkrótce rozpoczęła się wspólna zabawa pływacko-kajakowa. Michał Wojnowski skorzystał z uprzejmości kolegów z sąsiedniego jachtu i też pływał w kajaku.

Z pewnością za kilka miesięcy będziemy tęsknić z tym ciepłym, beztroskim dniem. Przy pięknym zachodzącym na czerwono słońcu wyruszyliśmy na północ w stronę Wyspy Kizhi, gdzie o północy przybiliśmy do kei koło pasażerskiej przystani.

Kizhi,

26.06.2013r.

Kolejny upalny, duszny dzień. O godzinie dziewiątej, załogi wszystkich jachtów wyruszyły na zwiedzenie cerkwi i kompleksu budynków na wyspie Kizhi, prawdziwej perełki rosyjskiego budownictwa sakralnego.

W wielkiej spiekocie, atakowani przez kąśliwe końskie muchy, cierpliwie słuchaliśmy wykładu przewodniczki o historii obiektu i o wszelkich założeniach architektonicznych.

O pierwszej opuściliśmy przystań i przez niemal godzinę paradowaliśmy na żaglach na wysokości okazałej cerkwi, mając tym razem okazję do zrobienia zdjęć i filmów jachtów na tle tej unikalnej drewnianej świątyni.