Blog załogi – 29.07.2013

30 lipca 2013 0 By Lady Dana 44

Północna wyspa Nowej Ziemi, Zatoka Ruskaja Gawań, 76°13´ Pn , 062°41´ Wsch.

29 lipca 2013

Witajcie!:)

Od kilku dni kotwiczymy w przytulnej zatoce Ruskaja Gawań w północnej części wyspy Nowa Ziemia. Tuż obok nas kotwiczy fiński jacht „Sarema”.

Wszystko na to wskazuje, że dane nam będzie czekać w tej okolicy jeszcze co najmniej kilka dni, gdyż wschodnia część Morza Karskiego i Cieśnina Wilkickiego nadal są zalodzone. Optymistyczne prognozy przewidują, że akweny te będą wolne od lodu nie wcześniej niż 10 sierpnia. Może do tego czasu zdążymy jeszcze zawitać do portuDikson?

Cieszymy się zatem pobytem w uroczej, bezpiecznej zatoce, tuż obok opuszczonej rosyjskiej stacji polarnej, ale tak naprawdę w pamięci mamy mocne wrażenia z prawdziwego arktycznego pływania w archipelagu wysp Ziemi Franciszka Józefa, gdzie żeglowaliśmy we mgle i w słońcu wśród dość sporych gór lodowych u podnóża lodowców schodzących do morza. Polarny klimat tego miejsca odczuwaliśmy wręcz namacalnie – mycie naczyń w słonej wodzie o temperaturze minus jeden stopień Celsjusza nie należało do zbytnich przyjemności…:/ Za to pobiliśmy wszyscy swoje rekordy życiowe w żeglowaniu na północ, 20 lipca dotarliśmy do 81°35 ´szerokości geograficznej północnej. Urzekła nas uroda tego archipelagu, śmiem nawet twierdzić, że jest bardziej urokliwy od Svalbardu!

Pływanie i lawirowanie między wielkimi bryłami lodu wymusiło też nowy układ wacht, od 17 lipca wachty są już czterogodzinne, podział został ustanowiony następująco: Lech z Czarkiem, Daniel z Michałem Wojnowskim i Paweł z Michałem Kochańczykiem.

Daniel w poprzednim odcinku blogu napisał, że zajęć w czasie pływania nam nie brakuje. Bo też na jachcie ciągle coś się dzieje! Podczas pływania w rejonie Ziemi Franciszka Józefa oraz na trasie do Nowej Ziemi ciągle pojawiała się woda w filtrach paliwa i tę sprawę monitorował Rysiek, który z niezwykłym osobistym zaangażowaniem dbał o regularne ściąganie wody z oleju napędowego, wprowadzając reżim kontroli poziomu wody w filtrach jak i wypompowania tej wody ze zbiornika z paliwem. Na szczęście praktycznie już się jej pozbyliśmy. Rysiek oprócz zadania dowodzenia rejsem ma jeszcze na głowie obowiązek dwukrotnego w ciągu doby powiadamiania rosyjskich służb arktycznych o naszej lokalizacji i podawania danych meteorologicznych.

Daniel bardzo dba o porządki w kambuzie i w łazience, wprowadzając m.in. dyscyplinę prania szmatek i dając przykład wzorowego klaru na jachcie. Po klarze Daniela jest taki błysk, że niebawem będziemy musieli w okolicach kambuza chodzić w okularach lodowcowych, by nie narazić się na porażenia siatkówki w oczach.;D Wczoraj Daniel ponownie sklarował sprzęt w obydwu achterpikach.

Bardzo pracowitą osobą w załodze jest Lech, który nie tylko przygotowuje z inwencją wszystkie posiłki, ale też systematycznie i na bieżąco przepakowuje produkty spożywcze na jachcie. Lech również dokonuje różnych innowacji technicznych na jachcie, między innymi zainstalował mocowanie do maszynki do pieczenia chleba. A gdy kilka dni temu zerwał się fał grota, to właśnie Lech, korzystając z postoju w zacisznej zatoce wszedł przedwczoraj na top masztu i dokonał naprawy…

Powoli powstają specjalizacje w czasie pływania: Mycie talerzy, sztućców i garnków po posiłkach stało się domenąCzarka, Daniela i Michała Kochańczyka, natomiast do prowadzenia pontonu zawsze rwą się chętni Michał Wojnowski, Paweł i Czarek. Do pieczenia chleba zgłosił się Michał Kochańczyk.

Podczas postoju w Zatoce Nansena na Ziemi Franciszka Józefa zepsuły się bezpieczniki windy kotwicznej. Wspólnymi siłami Ryśka, Lecha i Pawła dość szybko awaria została naprawiona.

Mimo, że stoimy w bezpiecznej, spokojnej zatoce, cały czas prowadzona jest wachta kotwiczna, między innymi ze względu na białe niedźwiedzie, które od czasu do czasu pojawiają się na brzegu. Pierwszym, który ostrzegł nas swoim szczekaniem przed niedźwiedziem, był pies z jachtu „Sarema”.

Ritą i Pekką, niezwykle sympatycznymi Finami z jachtu „Sarema” nawiązujemy coraz bliższe kontakty, między innymi goszcząc się nawzajem na jachtach. Okazuje się, że ta dzielna para małżeńska od jedenastu lat pływa po świecie na tym jachcie, traktując go jako swój dom. Rita w 2002 roku przerwała pracę tłumacza języka angielskiego dla Nokii, a Pekka w tymże roku sprzedał swoją firmę transportową w Finlandii i odtąd nieprzerwanie wraz z psem przemierzają różne południowe i północne morza, między inny przepływając Przejście Północno-Zachodnie. W tym roku zamierzają dopłynąć do Alaski, tak więc będziemy się często z nimi spotykali. Nazwa ich jachtu„Sarema” wywodzi się od początkowych sylab imion ich trzech córek: Sary, Retty i Amandy.

Wczoraj podczas wędrowania na brzegu mieliśmy dość bliskie spotkanie z białym niedźwiedziem, było trochę grozy i komicznych sytuacji, ale najlepiej będzie, gdy to opisze Daniel swoim barwnym piórem.:)

Gdy pisałem ten tekst zapadła decyzja kapitana: jutro wyruszamy na północ, opłyniemy Nową Ziemię i przez Morze Karskie udamy się do portu Dikson. Zatem korzystając z tego, że chodzi odsalarka i jest ciepła woda, robimy ostatnie pranie przed wypłynięciem!

Michał Kochańczyk