Blog załogi 29.06 – 1.07

7 lipca 2013 0 By Lady Dana 44

29.06.2013r.

Płynęliśmy w nocy do trzeciej nad ranem. Po co? By po kilku godzinach przerwy, wyruszyć nad ranem w dalszą podróż. I tak płynąc dalej już wykopanym kanałem, pokonując szereg śluz i czekając niemal godzinę na otwarcie mostu kolejowego, udało nam się o 17.00 dopłynąć do Przystani Wodniaków w pobliżu Biełomorska.

Jest to miasto położone u ujścia Kanału Białomorskiego do Morza Białego. Zawitaliśmy tam na niecałą godzinę. Niestety wszystkie urzędy i sklepy były zamknięte, więc szybko wróciliśmy na jacht.

Tej nocy na naszym jachcie zorganizowaliśmy spontaniczne przyjęcie, gościliśmy żeglarzy z wielu jednostek. Oczywiście spotkanie wspominamy bardzo miło. Szczególnym punktem tego uroczego wieczoru był koncert Michała Wojnowskiego, który zaskoczył nas wszystkich bardzo dobrym wykonaniem wielu utworów na elektronicznym pianinie. To była prawdziwa uczta dla naszych uszu.

30.06.2013r.

Tuż po dwunastej przeszliśmy przez ostatnią śluzę i wpłynęliśmy na Zatokę Oneską, czyli południową część Morza Białego. Powitał nas rześki czwórkowy wiatr, postawiliśmy genuę i żeglując w słonecznej pogodzie, zobaczyliśmy Wyspy Sołowieckie. O 20.00 zrzuciliśmy kotwicę w przytulnej zatoce, by po godzinie przybić do przystani tuż w pobliżu słynnego Monastyru Sołowieckiego. W nocy wiatr przybrał na sile, ale my już byliśmy w bezpiecznym miejscu.

1.07.2013r.

Dzień postoju na Wyspach Sołowieckich. W południe zwiedziliśmy Monastyr Sołowiecki oraz muzeum poświęcone pamięci ofiar łagrów na Wyspach Sołowieckich i budowy Kanału Bałtycko-Białomorskiego. Ekspozycje muzealne i wyświetlany tam film zrobiły na nas duże wrażenie.

Po południu znaleźliśmy czas na zwiedzenie ciekawego ogrodu botanicznego i Klasztoru Siekiro-Wozniesienskiego, jakże nietypowego, ponieważ na wieńczeniu wieży klasztornej znajdowała się latarnia. Klasztor ten niestety słynął z więzienia, w którym w nieludzki sposób katowano więźniów. Nawet schodziliśmy po stromych schodach, z których w tych okrutnych czasach zrzucano więźniów.

A wieczorem, jakże już w innym klimacie, Lech wraz z Katią z jachtu „Piotr I” przygotowali wyśmienitą rybną zupę.