Blog załogi – 13.08.2013

13 sierpnia 2013 0 By Lady Dana 44

Dikson,

13 sierpnia 2013 roku

Nadal stoimy przy upuszczonym pirsie w maleńkim Dikson, w najbardziej wysuniętym na północ porcie Rosji. Dzisiaj po raz pierwszy od ponad miesiąca słońce schowało się na chwilę w nocy za horyzontem.

Kilkudniowe mocne południowe wiatry już trochę pokruszyły trwałą pokrywę lodową na północ od Półwyspu Tajmyr i w rejonie Cieśniny Wilkickiego, toteż z pewnością za kilka dni wyruszymy na wschód. Zresztą od lat było nam wiadome, że ten akwen dostępny będzie dla żeglugi jachtem nie wcześniej niż 15 sierpnia. Przybyliśmy tutaj wcześniej, licząc, że może jednak w tym roku…

Zatem każdego dnia sprawdzamy satelitarne mapy pokazujące stan pokrywy lodowej w rejonie Ziemi Północnej, Morza Karskiego i Morza Łaptiewów. Widać, że nie tylko my spoglądamy na te mapy, bo niemal z całego świata otrzymujemy od wielu osób informacje o zalodzeniu, przysyłane są nam mapki i linki do serwerów arktycznych służb meteorologicznych. Bardzo życzliwa jest ta korespondencja, bardzo za nią dziękujemy.

Według aktualnych naszych planów od razu bezpośrednio stąd popłyniemy do aż Prowidienii za Cieśniną Beringa, tam znajduje się jedyny port, gdzie można będzie zrobić odprawę graniczną w Rosji.

W czasie postoju w Dikson nawiązaliśmy szereg przyjaznych znajomości, od początku zadzierzgniętych podczas wspólnego łowienia przy naszej przystani. U tych twardych ludzi Północy spotykaliśmy się z życzliwym zainteresowaniem, zawsze pytają się o nasze potrzeby, wychodzą do nas z sercem na dłoni, dostaliśmy możliwość korzystania z tutejszej sauny i z Internetu. Mieliśmy okazję wielokrotnie gościć ich na jachcie i nacieszyć się z nimi długimi rozmowami. My dowiadujemy się o ich życiu, oni poznają nas, mówimy im o Polsce, o tym, co robimy, jakie mamy pasje, zainteresowania.:) Miasteczko straciło już na swojej świetności, za czasów władzy radzieckiej było tutaj ponad sześć tysięcy mieszkańców (podawane są różne liczby), pierestrojka i zmiana systemu sprawiły, że mieszka tutaj niecałe 650 osób. Czarek został zaproszony na łowienie ryb na sąsiednie jezioro. Pojechał tam„wiezdiechodem” na gąsienicach i po dwóch dniach przywiózł wielką siatkę smakowitych ryb. Ryby te były złowione za pomocą sieci. Część mieszkańców miasteczka łowi te ryby, zamraża i trzyma jako zapasy na zimę.

Chodzenie po mieście nie zawsze jest bezpieczne, dzisiaj nad ranem Czarek i Paweł natknęli się na wielkiego, białego niedźwiedzia, spacerującymi ulicami miasteczka. Wskoczyli od razu na schody prowadzące do sklepu, miś przeszedł kilka metrów koło nich, ale bardziej niż naszymi Kolegami zainteresowany był zapachami pod schodami i stojącym obok transporterem na gąsienicach. W każdym razie Czarek i Paweł wrócili na jacht pełni emocji.;D Czarek na dowód „pstryknął” kilka zdjęć za pomocą komórki. W tym czasie gościliśmy na jachcie niezwykle sympatyczną załogę rosyjskiego jachtu „Apostol Andriej”, który przybył dwa dni temu do portu. Niezapomniane było to spotkanie. Rosyjscy żeglarze i towarzysząca im ekipa telewizyjna z Moskwy nie tylko byli niezwykle sympatyczni, ale też uzdolnieni muzycznie. Było nie tylko wspólne granie i śpiewanie, ale też mieliśmy okazję posłuchać ich występów na pianinie elektronicznym. Oczywiście Michał Wojnowski też grał, i to jeszcze jak…:)

Przed chwilą na jacht zawitał Pekka z sąsiedniego fińskiego jachtu „Sarema”. Pekka przyniósł przyrządzone przez niego podwędzone ryby oraz informacje o sytuacji lodowej. Wygląda na to, że będziemy tu czekać jeszcze kilka dni…

Michał Kochańczyk